Krótka notka zaczerpnięta ze strony Dr Ewy Dąbrowskiej w ramach przypomnienia czym jest post :)
Dieta ta ma charakter głodówki leczniczej, stosowana jest jako okresowa kuracja, dostarcza enzymów, mikroelementów, witamin, korzystnie alkalizuje i odtruwa, wzmacnia własne, samoleczące mechanizmy, przywraca równowagę przemian, czyli zdrowie. Po zakończeniu tej kuracji zaleca się włączenie na stałe naturalnego pokarmu opartego na warzywach, owocach, ziarnach, roślinach strączkowych z dodatkiem produktów zwierzęcych. Własne doświadczenia potwierdziły prawdziwość tezy, że pożywienie może być skuteczną metodą profilaktyki i leczenia chorób cywilizacyjnych.
Podstawowym wskazaniem do diety warzywno – owocowej jest promocja zdrowia, czyli stosowanie diety u ludzi zdrowych celem wzmocnienia zdrowia, oczyszczenia z toksyn, zwiększenia energii, poprawy snu, odmłodzenia, większej wydolność psychofizycznej organizmu, poprawy pamięci, kojarzenia, wyciszenia, większej duchowości, radości itp. Badania naukowe udowodniły, że diety restrykcyjne kalorycznie są skuteczną metodą wydłużania życia, zapobiegania powstawaniu nowotworów i innych chorób cywilizacyjnych.
Oczyszczenie organizmu z toksyn przywraca do normy główne układy „sterownicze”, czyli układ immunologiczny, nerwowy i hormonalny, dlatego też dieta okazała się skuteczną metodą leczenia u osób z:
- osłabioną odpornością: częste infekcje bakteryjne, wirusowe, grzybicze, alergie jak katar sienny, czy astma, także nietolerancje pokarmowe jak migrena, mięśniobóle, choroby z autoagresji jak gościec reumatoidalny, zapalenie tarczycy Hashimoto, zapalenie wątroby, toczeń trzewny, zespół „suchego oka”, a także choroby skóry takie jak łuszczyca, trądzik, skórna porfiria, sucha skóra, egzema itp.,
- schorzeniami neurologicznymi: padaczka, udary niedokrwienne mózgu, zaburzenia pamięci, nerwica, pobudzenie, choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane,
- chorobami endokrynologicznymi takimi jak: zaburzenia miesiączkowania, klimakteryczne, niedoczynność tarczycy, guzki tarczycy, wysoka prolaktyna, czy nadmiar estrogenów, torbiele jajników.
Zacznę od tego, że zanim zdecydowałam się na post leczniczy mój strach był przeogromny, bo pomimo, że lubię warzywa, to jedzenie ich 5x dziennie przez 42 dni przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Jestem mięsożerna w 100 % i wiem, że po skończonym poście i wychodzeniu z postu wrócę do mięsa bo o niczym bardziej obecnie nie marzę.
Wszyscy którzy mnie dobrze znają, wiedzą, że nigdy nie miałam silnej woli, dlatego fakt, że przetrwałam tydzień na samych warzywach napawa mnie dumą i czekam na to będzie dalej :) Jestem tym szczerze podekscytowana a patrząc na to jak waga spada w dół to każdy kolejny dzień jest moją osobistą wygraną i treningiem silnej woli.
Kolejny raz muszę napisać, że najważniejsze jest wsparcie i bez niego byłoby mi ciężko i możliwie, że nie dałabym rady, ale wiedziałam, że w chwilach słabości mogę się pożalić i liczyć na słowa otuchy. Jak dotrwam do końca tego procesu to obiecuję, że jakoś zrekompensuję Wam moje dobre duszki ( wiecie o kim mowa) te wszystkie dni wysłuchiwania moich jęków ;)
Również codzienne zdawanie raportów z mojej wagi Pani Kasi dodatkowo mnie motywują i dają kopa do działania.
Na początku kuracji, w miarę odtruwania organizmu, mogą pojawiać się krótkotrwałe „kryzysy ozdrowieńcze” np. osłabienie, bóle głowy, nudności, wymioty, biegunka, stany podgorączkowe itp., będące wyrazem uwolnienia toksyn z tkanek i przeniknięcia ich do krwi. Osoby, które wcześniej stosowały terapie oczyszczające, lub prowadziły zdrowy tryb życia, zwykle nie mają żadnych kryzysów.
U mnie 'kryzys ozdrowieńczy' pojawił się pierwszego dnia postu w postaci potwornego bólu głowy, odczuwalnego zimna, osłabienia i wymiotów. Od drugiego dnia wszystko wróciło do normy.
Cieszę się, że trwało to tak krótko a nigdy wcześniej nie stosowałam terapii oczyszczających i nie prowadziłam zdrowego trybu życia, także dziękuję mojemu organizmowi, że okazał się być dla mnie tak łaskawy :))
Przez pierwsze 3 dni byłam zachwycona spadkiem wagi, potem 4,5,6 dnia był zastój, 7 znowu spadło i dzisiaj znowu stoi, ale straciłam już 5,1 kg ale prawdziwa weryfikacja będzie za tydzień jak pojadę na kolejne pomiary na porządnej wadze. Mam nadzieję, że chociaż trochę zmniejszył się mój wiek metaboliczny, nie pamiętam czy w pierwszym poście wspomniałam, że pomiary pokazały 54 lata!!!
Czuję się świetnie, mam dużo siły i energii, nie czuję potrzeby picia kawy ( a byłam uzależniona ),
nic mnie boli (czuję tylko czasem lekkie drętwienie nóg), ale myślę, że dlatego że nie ćwiczę i mam zastane mięśnie. Widzę, że wyrównał mi się kolor cery, mam ładniejsze i twardsze paznokcie ( a były w fatalnym stanie ). Jeżeli już na początku jest tyle plusów to co będzie dalej! Ach!
Przyzwyczajam się do picia ogromnych ilości wody czyli min. 3 litry i cieszę się jak dziecko jak w moich pudełkach znajdę jabłka albo grejfruty :)) Właśnie zajadam się drugim śniadaniem, całym pudełkiem grejfrutów, mój mężulek stwierdził, że są mega gorzkie a ja mam wrażenie, że są tak słodkie jakby je posypali cukrem ;) SZOK!
Miałam w sobotę kryzys, siedziałam sama w domu i byłam bliska zjedzenia czegoś niedozwolonego czyli banana, masła orzechowego, lodów czekoladowych i parówki, ale dałam radę! Powąchałam tylko i mi przeszło, poza tym uratowały mnie jabłka z cynamonem, które miałam w pudełku. DUMA! Wcześniej na pewno bym się złamała i coś zjadła ale tym razem NO WAY!
Pokaże Wam jeszcze co fajnego miałam w pudełkach.
Były rzeczy które bardziej mi smakowały a których w ogóle nie mogłam zjeść. Zawsze cieszę się na widok buraków w każdej postaci i na kapustę kiszoną, mogłabym jeść codziennie. Super było coś na kształt bigosu albo leczo. Generalnie dobrze mi robią posiłki na ciepło a trudniejsze jest jedzenie surowizny, sałaty, liści itp. Posiłki są smaczne i na serio mają smak, często są lekko pikantne.
Trzymajcie kciuki bo przede mną jeszcze 34 dni! :)