niedziela, 10 stycznia 2016

W oczekiwaniu na cud - Weekend z Body Chief

Już po północy.. wróciłam z pracy i porzuciłam marzenie o gorącej długiej kąpieli na rzecz pisania nowego posta i podsumowania weekendu, bo jestem jednym słowem ZDRUZGOTANA tym co otrzymałam do jedzenia i muszę wylać całą frustrację i żale..O!

Tym razem mój wybór padł na catering dietetyczny z firmy Body Chief http://bodychief.pl/
Nie czytałam wcześniej opinii ( mój błąd ) zasugerowałam się tylko zdjęciami na instagramie, na których posiłki wyglądały super zachęcająco, ładną stroną internetową i szybko podjęłam decyzję.

Wybrałam dietę 1500 kcal, ponieważ w ofercie nie było 1200 kcal a 1000 kcal to dla mnie za mało, chyba musiałabym dojadać a chciałam tego uniknąć.

Przy składaniu zamówienia podałam przedział godzin dowozu 9:00-10:00 (naklejka z danymi i godziną była na torbie)  bo wiedziałam, że w tym tygodniu nie będę musiała wstawać bladym świtem.

Jakże się zdziwiłam jak chwilę po 8:00 kurier zadzwonił domofonem i mało co nie dostałam palpitacji serca, wyrwana ze snu pobiegłam w piżamie odebrać paczkę. PIERWSZA SKUCHA! Tyle było mojego długiego spania w sobotę.

Pamiętajcie, że wszystko co piszę, to moja subiektywna opinia, o gustach się nie dyskutuje i każdy ma inne upodobania i oczekiwania :)

Przejdźmy do konktretów...

SOBOTA 9.01







Otrzymałam dużą, papierową torbę, z pięcioma hermetycznie zamkniętymi pudełkami, każdy z naklejkami, które pudełko jest jakim posiłkiem i jaką ma kaloryczność oraz sztućce ( duży plus )









Śniadanie: Mleko z płatkami jaglanymi z jabłkiem i orzechami nerkowca.  ok. 350 kcal

Gdy zobaczyłam pudełko z jaglanką to pierwsza moja myśl "dobra, jakoś przeżyję, może jednak się przekonam" jak bardzo się myliłam! To nie było zjadliwe a wręcz ohydne! Zjadłam kilka łyżek, wyjadłam jabłko i orzechy a resztę wylałam. Była gorzka, jabłko kwaśne, orzechy najlepsze z tego wszystkiego.




2 Śniadanie: Kanapka z serem brie, ogórkiem i rzodkiewką. ok.150 kcal

Nie powinnam tego komentować, ale muszę! Chleb niewiadomego pochodzenia, wyglądał jak napompowany chemią ciemny chleb tostowy i podobnie smakował..serek brie jak to serek brie, smaku nie muszę nikomu opisywać, ogórków sporo ale co do rzodkiewki miałam wątpliwości, była starta i nie wyglądała jak rzodkiewka bo nie miała różowej skórki hmm...mam zagwozdkę.
Wszystko było zjadliwe, ale czy aby na pewno zdrowe?


Obiad: Gulasz w pomidorowym sosie z kaszą pęczak i buraczkami. ok.550 kcal

Na pierwszy rzut oka, całkiem nieźle się prezentował. Pomyślałam "wow, jak dużo,wreszcie się najem, musi być dobre"..i dobre były tylko buraczki i kasza pęczak.

Mięso ciężko mi było zdefiniować, chyba wieprzowe, bo skrzydeł to to nie miało na bank! Było twardawe i co gorsza ŻYLASTE! To jest niedopuszczalne, serio, dobrze, że byłam w domu bo inaczej musiałabym pluć na prawo i lewo. Patrząc po kolorze całość zalana jakimś przecierem pomidorowym albo koncentratem i totalnie bez smaku. Nie wiem czy były w tym jakiekolwiek przyprawy.


Podwieczorek: Naleśniki pełnoziarniste z pastą twarogową z jagodami. ok. 150 kcal

Lubię naleśniki i to bardzo, więc ucieszyłam się na ten widok..Mam wątpliwości czy ten naleśnik był z mąki pełnoziarnistej, bo nie raz robiłam w domu naleśniki z tej mąki i miały inny kolor..ten wyglądał jak naleśnik z mąki pszennej i tak też smakował, ale oczywiście znawcą nie jestem i mogę się mylić.. twaróg w środku zjadliwy, trochę było czuć jagód ale gdyby nie kolor to mogłabym się pomylić. Liczyłam, że będzie choć odrobinę słodki..niestety..




Kolacja: Sałatka grecka ok. 300 kcal

Kolacja mnie nie zawiodła, bardzo dobra sałatka, świeża, chrupiąca sałata, czerwona cebulka, pomidory, feta też nie za słona, zabrakło oliwek, ale sos dobry i muszę powiedzieć, że kolacja uratowała sobotę. Moja wściekłość była mniejsza.


Z przykrością stwierdzam, że pierwszy dzień z Body Chief okazał się wielkim rozczarowaniem i moja ocena to 1/5. Począwszy od pobudki przez kuriera skończywszy na bólach brzucha i sensacjach żołądkowych. Piszę całkiem poważnie. Po każdym posiłku biegałam do toalety i miałam cały dzień boleści. Coś było nie tak z tym jedzeniem..niby świeże, ale może jakaś chemia w środku?! Brakowało mi też informacji co mam jeść ciepłe a co zimne.
Uznałam, że nie będę się źle nastawiać i dam szansę w niedzielę...


NIEDZIELA 10.01


Śniadanie: Placuszki bananowo-owsiane z musem owocowym. ok 350 kcal

Lubię takie śniadania, wszelkiego rodzaju placki i inne tego typu "konkretne" rzeczy są super na śniadania i można zabić pierwszy głód. Te placuszki były ok, szału nie było, ten mus lekko słodkawy dodawał smaku.



2 Śniadanie: Wiosenny twarożek z grzankami ok. 150 kcal

Uśmiałam się jak zobaczyłam to pudełko.
To nie był twarożek tylko serek wiejski!!! Identyczny jak ten, który można kupić dosłownie wszędzie. Trochę szczypiorku, ociupinka rzodkiewki ( i ta miałą różową skórkę ) i troszkę pomidorka. Grzanki jak grzanki, pewnie z tego chleba tostowego a'la pełnoziarnisty bla bla bla
Gdybym chciała zjeść serek wiejski na śniadanie to bym poszła do sklepu, a od takiego cateringu oczekuję czegoś więcej no kurde! Nie mam racji?

Obiad: Azjatycka potrawka z kurczaka 550 kcal

Kolejne rozczarowanie..nie rozumiem, dlaczego ktoś nazwał to azjatycką potrawką z kurczaka, bo nie miało to w sobie nic azjatyckiego to raz, dwa rzucili kilka pieczarek, wątpliwego pochodzenia sos bez smaku, kurczaka, groszek dla ozdoby..może azjatyckie, bo ryżem hm? :D
Zapchałam się tym na maxa, dało się zjeść, ale niestety chwilę później, znowu miałam bóle brzucha i bieg do toalety ech..


 Kolacja: Grillowane warzywa z parmezanem ok. 300 kcal

Niestety kolacja nie uratowała dzisiejszego dnia.
Miały być grillowane warzywa z parmezanem a dostałam pływające w tłuszczu warzywa bez smaku parmezanu o smaku pieprzu. Ciężko było odróżnić w tym "sosie" smak pieczarki od smaku cukinii. SZOK I NIEDOWIERZANIE.

Dzisiejszy dzień oceniam na 1/5 bo jedynym dobrym posiłkiem było 2 śniadanie czyli serek wiejski vel. wiosenny twarożek. Reszta nadawała się do niczego i znowu nabawiłam się boleści. Mam wiele zastrzeżeń co do jakości tych posiłków. Mam nadzieję, że w kolejnych dniach będę mogła z czystym sumieniem pisać w samych superlatywach, pomimo fatalnego początku jestem optymistką ;)

4 komentarze:

  1. Fatalnie to wygląda rzeczywiście :( P.S. To pewnie była biała rzodkiewka.Smakuje prawie tak samo, ale jest biała i dostępna w okresie zimowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozliwe, ze to byla biala, ale nie przypominala mi w smaku rzodkiewki, bardzo delikatny smak :)

      Usuń
    2. Zapowne juz o weekendzie i z pozytywnym nastawieniem zaczne nowy tydzien ;)

      Usuń
  2. Ja natomiast wiele dobrego słyszałam o cateringu https://www.lightbox.pl/catering-dietetyczny-warszawa , kilka moich koleżanek z pracy zamawia i przynoszą ze sobą obiady. Prezentują się naprawdę smakowicie i często są bardzo fantazyjne, sama w życiu bym nie pomyślała o takim połączeniu składników

    OdpowiedzUsuń

 

Demolka Na Talerzu Template by Ipietoon Cute Blog Design and Bukit Gambang